Książki.

ja przeczytałam prawie ze trzy czwatre pierwszej strony I tomu i no. zgas.
"...i w okolicy Rosień, i dalej ku Krakinowu, wedla Laudy, Szoi, Niewiaży - aż hen, jeszcze za Poniewieżem." - co, k***a?

ja skończyłam ,,Świat Zofii". Pochłonęła mnie na calusieńkie dwa dni.
przez 3/4 twierdziłam, że to taka oryginalna książka filozoficzna, ale ta ostatnia 1/4 była strasznie popieprzona :D
lubię takie książki :)

Czy ktoś też nienawidiz ptaków? :>
Och, witaj w klubie. ^^!
(chociaż lubię drapieżne i pingwiny. xD, ale nienawidze gołębii i mew. =.=")

Ptasiek ciekawy.
(pingiwny są boskie xD tak na tych brzuchach jeżdżą xD)

Heh. xD
Ja ich nienawidzę, bo robią to co robią, co każdy żywy organizm robi, tlyko że one robia to w powietrzu! i nie patrzą, czy nikt nie idzie pod nimi. Jednym słowem, brydzko mówiąc, srają z powietrza.
Ble, ble, ble!
Też jak widze ptaki nade mną, to ee.. albo krzyczę, albo przebiegam, albo się jakoś zasłaniam.

dlatego aż strach chodzić na krakowski rynek :|

ej, w Ptaśku było, że ptaki nie czują, jak robią kupke.
i że oczy mają cieższe niż mózg czy jakoś tak ;p
żyrafy wymiatają. amen.

jestem zdania, że golden retrievery wymiatają. amen amen.

i pandy, amen amen amen.

ale kotów nikt nie pobije.

koty w ogóle nie są brane pod uwagę, bo to oczywiste, że są ponad wszystko. amenamenamenamenamenamenamenamenamenamenamenamen.

Wczoraj przeczytałam "Lot nad kukułczym gniazdem". Pomijając już nawet moje zainteresowanie psychiatrykami, ta książka jest g e n i a l n a ! Moje pierwsze uczucia co do zakończenia były mieszane, pozostał jakiś smutek i niedopełnienie... ale o to w tym właśnie chodzi, a dowodem jest choćby fakt, że myślałam o tym rozwiązaniu cały wieczór i dzisiejszy ranek, i wciąż dochodzę do wniosku, że jest świetne. Rozsądek niby mówi, że to wcale nie był 'podrobiony' McMurphy, a jednak nadzieja i wyobraźnia podsuwają obraz rudzielca w jakimś dległym mieście, śmiejącego się głośno z Wielkiej Oddziałowej.

I sama ta narracja... Zastanawiamy się podczas czytania nad wiarygodnością tego co opowiada Wódz, bo w końcu jest przecież "wariatem", a przynajmniej przebywa w zakładzie dla czubków. Wiadomo: ta mgła, Kombinat... Autor niesamowicie to osiągnął, bo przecież w większości książek, wszystko co mówi narrator to święta prawda. A tutaj? Mało obiektywizmu, dużo "halunacji". Miodzik.